Używamy ciasteczek, dzięki którym nasza strona jest dla Ciebie bardziej przyjazna i działa niezawodnie. Dzięki nim możemy lepiej dopasować treści i reklamy do Twoich zainteresowań.
Jeśli się nie zgodzisz, reklamy nadal będą się wyświetlać, ale nie będą dopasowane do Ciebie.
Dostosowujemy się do Ciebie
Używamy ciasteczek, dzięki którym nasza strona jest dla Ciebie bardziej przyjazna i działa niezawodnie. Dzięki nim możemy lepiej dopasować treści i reklamy do Twoich zainteresowań.
Jeśli się nie zgodzisz, reklamy nadal będą się wyświetlać, ale nie będą dopasowane do Ciebie.
Ustawienia ciasteczek
Polskie drukarki – lekcja historii wg Rudego - Blog firmowy DrTusz
Bardzo często na naszym blogu poruszamy tematy związane z drukarkami. Z reguły są to jednak urządzenia amerykańskich lub japońskich producentów. W zamierzchłych latach 70. i 80. XX wieku Polska również miała swój udział w produkcji akcesoriów biurowych. Polskie drukarki były produkowane przez już dziś nieistniejące Zakłady Mechaniczno-Precyzyjne „MERA-BŁONIE”. Zapraszamy na lekcje historii wg Rudego.
Lata 70. i 80. to niezwykle ciekawy okres zarówno w dziejach popkultury, jak i technologii. Z jednej strony rozkwitały solowe kariery dawnych członków „The Beatles”; z drugiej obecni giganci informatyczni zaczynali swój technologiczny wyścig, który w gruncie rzeczy wciąż trwa. To właśnie w tamtym okresie pierwsze triumfy świecił Bill Gates czy Steve Jobs.
Polska poniekąd również brała udział w tym wyścigu. Z racji panującego wówczas ustroju i podziału geopolitycznego ciężko było naszym rodzimym inżynierom odnieść międzynarodowy sukces i podbić świat.
Niemniej jednak zespół Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych „MERA-BŁONIE” był w stanie produkować polskiedrukarki wierszowe cieszące się sporą popularnością w krajach RWPG.
Dzisiaj razem z Rudym wracamy na chwilę do czasów Czerwonych Gitar i początków rodzimej branży elektronicznej. 😉
666/V3 – poczatek
Wszystko zaczęło się pod koniec lat 60. tych, kiedy w Polsce pojawiło się zapotrzebowanie na urządzenia drukujące do pierwszych komputerów ELWRO oraz raczkującego systemu PESEL.
W tamtych czasach nasz rynek zaopatrywała w drukarki wierszowe brytyjska firma International Computer Limited (ICL). W związku ze sporymi kosztami zakupów, Brytyjczycy zaproponowali Polsce Ludowej możliwość odkupienia licencji na produkcję mechanizmów drukujących 666/V3 do szybkich drukarek wierszowych.
Ówczesne władze zdecydowały się na tę inwestycję. Pracę nad pierwszą polską drukarką wierszową podjęto w zakładach Zjednoczenia Przemysłu Automatyki i Aparatury Pomiarowej „Mera”. Licencja udzielona przez ICL nie obejmowała jednak części elektronicznych urządzenia. Wykonanie jej dokumentacji zlecono Instytutowi Maszyn Matematycznych w Warszawie.
Było to duże wyzwanie dla całego zespołu. Zakłady musiały przedstawić się z produkcji zegarków i prędkościomierzy do motocykli na zupełnie nowy rodzaj produkcji.
Produkowany w Polsce mechanizm drukujący 666/V3 był dla zespołu Instytutu Maszyn Matematycznych w Warszawie podstawą do zaprojektowania oraz udoskonalenia konstrukcji szybkiej drukarki wierszowej DW-3. Wszyscy zabrali się zatem do pracy.
Polskie drukarki wierszowe
Zasada działania drukarek wierszowych odbiega od stosowanych obecnie konstrukcji. W drukarkach wierszowych wirujący bęben z wypukłymi wzorami znaków jest zsynchronizowany z rzędem młoteczków, od których oddziela go szeroka taśma barwiąca (szerokości całego wiersza) i papier.
Młoteczki poprzez papier i taśmę barwiącą uderzają w bęben ze znakami, przy czym każdy z nich uderza w momencie, gdy w cyklu obrotów bębna znajduje się pożądana litera czy znak.
Mimo upływu lat polskie drukarki podobno wciąż wiernie służą.
Ilość znaków w wierszu ogranicza maksymalna szerokość arkusza papieru. Na obwodzie bębna znajdują się 64 znaki – wszystkie wielkie litery alfabetu łacińskiego, cyfry i znaki specjalne.
W niektórych egzemplarzach dodawane były znaki narodowe. Szerokość bębna, jak również taśmy barwiącej i zadrukowywanego arkusza papieru wynosi zazwyczaj 80, 100, 128 lub 160 znaków. Dostępny był tylko jeden krój czcionek. Wszystkie one musiały być jednakowej szerokości, określonej konstrukcją bębna i młoteczków.
W polskich drukarkach stosowano wykonany ze stali kwasoodpornej bęben o średnicy około 100 mm i długości 600 mm. Ponadto konstrukcja zawierała: mechanizmy dekodowania, tacę młotków i mechanizmy napędu papieru (sprzęgło). Masowa produkcja tak zaawansowanych urządzeń wymagała ogromnej staranności i ciągłych prac badawczych nad jej rozwojem.
Towarzysze, dobra robota!
Wysiłek nie poszedł na marne. Model DW-3 był eksportowym hitem, w dodatku bardzo zaawansowanym technologicznie. W 1978 roku (Rudy powoli myślał o przyjściu na świat) zespół „Mera-Błonie” zmodernizował elektronikę drukarki, zastępując przestarzałe już elementy półprzewodnikowe krzemowymi oraz układami scalonymi. Nowa drukarka po „liftingu” otrzymała oznaczenie DW-3M.
Unowocześniona wersja również cieszyła się bardzo dużą popularnością. Zastąpiła ją dopiero drukarka DW-401 wyprodukowana w 1982 roku. Jej konstrukcję oparto na procesorze AMD 4000. Najbardziej pracochłonnym elementem, którego wyprodukowanie wymagało wielu badań i innowacji, był mechanizm drukujący z tacą młotków.
Działanie tego elementu opierało się o moduł młotka elektrodynamicznego. Podobno drukarki te po dziś dzień służą w niektórych instytucjach…
W czeluściach Internetu zmaleliśmy film nakręcony jakiś czas temu w jednym z dolnośląskich muzeów. Możecie na nim obejrzeć pracownię, w której drukarka wierszowa współdziała z legendarnym komputerem ODRA 1305.
Wszystko co dobre, kiedyś się kończy
Szereg czynników sprawił, że Zakłady MERA-BŁONIE, podobnie jak wiele innych polskich firm, nie wytrzymały przemian ustrojowych.
Na początku lat 90. zakupem udziałów w firmie interesowali się tacy giganci jak HP czy IBM. Do zacieśnienia współpracy niestety nie doszło.
Czas jednak płynie dalej, a młodych talentów nie brakuje. Pozostaje nam mieć cichą nadzieję, ze któryś z obecnych start-up’ów stanie się trampoliną polskiej branży elektronicznej. Drukarki 3D produkujemy coraz lepsze. 😉