Jak #Rudy Pokemony łapał
Rewolucja nadeszła, porywając za sobą miliony umysłów – od Bangladeszu po Białystok. Mowa oczywiście o rewolcie, którą w świecie gier wywoła premiera Pokemon GO. DrTusz też dał się jej ponieść.
Chyba nikt nie przypuszczał, że „kieszonkowe potwory” z Kraju Kwitnącej Wiśni powrócą na łono popkultury. Zdawać by się mogło, że po sukcesie gry na kultową konsolę Game Boy i ogromnej oglądalności seriali animowanych temat został wyeksploatowany na maksa. Jest jednak nieco inaczej.
Wejście Smoka
Co jakiś czas widzimy wielkie powroty. Sequele filmów, kampanie produktów z lat 90-tych, kolejne płyty odgrzanych boysbandów. Lista tych, którzy pragną powrócić do obiegu z hasłem „I’m back” na ustach nie ma końca. Zapewne wielu z nich głowi się teraz, jak Nintendo i Niantic wpadło na tak genialny pomysł. Użytkownicy Pokemon GO spędzają na rozgrywce więcej czasu niż na Facebooku czy Snapchacie! Dotychczas nikt nie był w stanie wyobrazić sobie, że taka chwila nadejdzie – w dodatku tak szybko. A jednak! Stało się! Podobno nikt też nie pamięta, kto dopłynął do brzegów Ameryki zaraz po Kolumbie, więc każda gra powielająca schemat będzie po prostu kolejnym tytułem z całej masy, która prawdopodobnie niebawem zaleje Google Play i AppStore.
Jak grać, aby łapać
Nie byłoby sukcesu Pokemon GO, bez systemu rozgrywki, zmuszającego gracza do aktywności i długich spacerów z wykorzystaniem lokalizacji GPS. Kieszonkowe potworki lubią kryć się w różnych częściach miasta. Wodne możemy złapać nieopodal cieków wodnych i stawów. Leśne zadomowiły się w zagajnikach czy parkach itd. Wystarczy, że opanujemy umiejętność odczytywania mapy, po której podróżuje avatar gracza. Twórcy urozmaicili ją o całą sieć PokeStopów, gdzie uzupełnia się m.in. zapas PokeBalli. Największą frajdę sprawia jednak samo łapanie stworków. Kiedy już interesujący okaz znajdzie się w pobliżu awatara, należy go ująć poprzez celne trafienie PokeBallem. Dodatkową atrakcją jest możliwość przełączenia widoku w smartfonie na widok z kamery. Cała zabawa jest jednak o wiele bardziej rozbudowana. Walka drużyn o PokeGymy, treningi już pochwyconych stworków, wykluwanie jajek to tylko kilka z naprawdę szerokich możliwości. Największą wartość dodana całej zajawki stanowi fizyczna aktywizacja jej uczestników. Koniec z gapieniem się w monitor czy ślęczeniem na kanapie! Nadszedł czas wspólnych eksploracji miejskich zakamarków!
Czwartkowe „Lure Module” Rudego
Wszystko zaczęło się – jak to zwykle bywa – dość niewinnie. Nasz Doktorek, przeglądając poranną prasę, trafił na informację o rosnącym fenomenie apki Nintendo i Niantic. Postanowił więc sprawdzić o co w tym wszystkim biega. Wydarzenia szybko wymknęły się spod kontroli i #Rudy wsiąkł w Pokemon GO na dobre. Złapał praktycznie wszystkie stworki krążące w okolicy jego fizycznego sklepu. Shellder, Jynx, Squirtle, Magikarp, Bellsprout, Oddish, Venonat, Gastly i jeszcze kilka innych okazów nie zdołało mu umknąć. Razem jednak raźniej – a co za tym idzie – DrTusz postanowił zaprosić podobnych sobie zapaleńców w okolice pobliskiego PokeStopu, aby odpalić „Lure Module”. Pierwszy grupowy wabik został zarzucony 14 lipca o godzinie 13:13. Chociaż pogoda była nieco butelkowa, frekwencja dopisała. Rudy postanowił nawet powtórzyć spotkanie! Kolejna „lura” już w czwartek 21 lipca! Tym razem zaczynamy o 16:16. Widzimy się w naszym sklepie stacjonarnym w Białymstoku przy ul. Wyszyńskiego 2 lok. 75. Śledźcie też nasze kanały w mediach społecznościowych, a na pewno nie przegapicie informacji o kolejnym wspólnym łapaniu Pokemonów!